W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Recenzja albumu 'Master of Puppets'
dodane 19.05.2011 22:53:29 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 3405
Parę tygodni temu zamieściliśmy recenzję Ride The Lightning pochodzącą z witryny suite101.com. Dziś kolejna recenzja ich autorstwa - "Master of Puppets". A ponieważ jest to kolejna w tym roku recenzja Mastera, to dwie inne jedynie podlinkujemy. Być może taka obfitość ma związek z 25-leciem powstania albumu? I tak obszerny referat na temat Master znajdziecie na blottr.com, a znacznie mniejszych rozmiarów artykuł na thequietus.com. Poniższą, pochodzącą z suite101.com przetłumaczyła Iwona.




Trzeci album Metalliki mógł zgłębiać bardziej mroczne tematy, takie jak uzależnienie od narkotyków i schizofrenia, ale to tylko korzystnie wpłynęło na ich muzykę. Wydana jeszcze w 1986 roku płyta Metalliki "Master of Puppets" jest ciągle uważana za jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy album metalu. Za ten album zespół dostał pierwszą ze swoich złotych płyt, i to bez teledysków czy częstego prezentowania utworów na antenie radiowej. Był to również ostatni album, na którym, przed tragiczną śmiercią, grał Cliff Burton. Trzeci album był kontynuacją "Ride the Lightning" poprzez ciągle zwiększający się zakres inwencji twórczej, tworząc staranne, wymagające precyzji i złożone utwory z riffami o sile kuli stalowej (stosowanej do rozbiórki, wyburzania budynków).

Nieprzemijający i ładujący akumulatory

Album znów zaczyna się fintą, jako że zapadająca w pamięć ścieżka gitary akustycznej rozpoczyna "Battery", dodając już mroczną groźbę do albumu, ale z małą domieszką brzmienia gitary klasycznej. Więcej gitar jest dodawane do warstw, rozpoczynając od klasycznego współbrzmienia dwóch gitar przed dodaniem trzeciej, dodając fakturę do granej melodii. Później gitary elektryczne - mówiąc metaforycznie - wyważają drzwi zanim zaczyna się trzeci główny riff. Piosenka sama w sobie pokazuje, o ile dalej pod każdym względem poszła Metallica po "Kill 'Em All", przenosząc zmiany w oznaczeniu tonacji, dodając gdzieniegdzie mieszankę szybkich riffów i muzyczne interludium (przerwę), gdzie solówki gitarowe Hammetta są dodawane do wszystkich wokali. Ten album pokazuje zespół, który urósł w pewność siebie w solówkach gitarowych, które stały się nieodłączną częścią wizerunku Metalliki poprzez dodanie faktury, która przeciwstawiała się delirycznym śladom innych zespołów. Gra na perkusji Ulricha i gitara basowa Burtona w "Battery", zwłaszcza w ostatniej części utworu, gdzie przyspiesza do fantastycznego tempa, a także technika riffów Hetfielda w połączeniu z melodiami, znacznie przewyższają to, co działo się na pierwszym albumie i jego wokal też trochę poprawił się, rozpoczyna już raczej od pomruku (growl), przechodząc dalej, a nie od przerażającego wrzasku. Podsumowując, ta piosenka była diabelnie fajnym rozpoczęciem albumu.

Na starszych albumach druga piosenka musi być tak dobra, jeśli nawet nie lepsza niż pierwsza. "Master of Puppets" jest kolejną złożoną piosenką, ale z sekcją instrumentalną i ostrzejszymi riffami i na dodatek mrocznym tekstem. Ta piosenka jest naprawdę o całkowitym uzależnieniu od narkotyków z mocnymi head-banging'owymi riffami od początku do końca. Włączenie sekcji instrumentalnej, która mogłaby być z innej piosenki, jest zaprezentowaniem stanu upojenia narkotykowego, przed tym razem mocniejszym wejściem w mroczny wszechświat uzależnionego. Trwając ponad osiem i pół minuty, pokazuje najpełniej i najświetniej możliwości Metalliki, z piekielnymi solówkami gitarowymi Hammetta przed końcem utworu, pokazuje jaki postęp zrobił i jak ciągle doskonale porusza się w towarzyszącym rytmie na klasycznym albumie, i ciągle jest jedną z najlepszych metalowych piosenek.

Melodia i szaleństwo

"The Thing That Should Not Be" prezentuje warkoczący, mściwy riff, który jest nie do pobicia, jak kanadyjska drużyna hokejowa na olimpiadzie, jest grany przez duet Ulrich - Burton. "Welcome Home (Sanitarium)" jest również jedną z bardziej złożonych piosenek na tym albumie, zaczyna się wspaniałą krótką solówką przed wokalem Hetfielda, ale w sumie jest to show Hammetta bardziej niż kogokolwiek innego, wyczerpując szybki rytm Hetfielda przez kilka ostatnich minut utworu po groźnym zawołaniu "just leave me alone!".

Następny utwór "Disposable Heroes" znów bazuje na tematach wojennych "Ride the Lightning", ale inaczej niż w "For Whom The Bells Tolls", gdzie są mocne i wolne riffy, mamy tutaj riffy o prędkości karabinu maszynowego, zwłaszcza podczas chórków i - co ciekawe - solówki są chwilami zestawiane poprzez bycie wolniejszymi niż główny riff. Jest dużo zmian w tym utworze i na tym polega cała zabawa, zwłaszcza, kiedy na końcu przyspiesza do zdumiewającego tempa. "Leper Messiah" mówi o skandalach z telewizyjnymi kaznodziejami w latach 80-tych i mówi o tym, jak kilku z nich po prostu zabrało ludziom dużo pieniędzy w zamian za to, aby "dostać lepsze miejsce". W tym słusznie gniewnym utworze jest kolejny mocny i ciężki riff, który znów przyspiesza do wyższego tempa z monotonnym "lie, lie, lie" na czele.


Zawsze jest miejsce dla jeszcze jednego utworu instrumentalnego

"Orion" jest dosyć uroczą melodyjną piosenką, od początku do końca, umiarkowanie szybką. Zmiany mają miejsce w tym utworze i nie był on grany na żywo w całości do niedawna, dwadzieścia lat później, kiedy zespół jako całość stawił czoło swoim demonom i pokonał je. Kończąc z "Damage Inc.", utworem, który zyskał zła sławę z powodu użycia wulgarnych słów, album kończy się tak, jak zaczął się - szybko i efektywnie.

W sumie "Master of Puppets" jest wyjątkowym albumem, który zainspirował wielu innych (muzyków) w ciągu kolejnych lat, ale większość nigdy nie zbliżyła się do niesamowitej świetności tej płyty.



Iwona
Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 27
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak